Co za grudzień.
Jak co roku, tak jakoś się dzieje, że w grudniu zaniedbuje swojego bloga. Choć tak bardzo chciałabym aby panował tu świąteczno- zimowy klimat, jakoś nie potrafię go stworzyć. Mogłabym winę zrzucić na brak czasu, natłok grudniowych obowiązków, choroby, które w tym roku nas nie oszczędziły lub po prostu brak chęci, ogólne przemęczenie, brak śniegu. Sama nie wiem.
Do świąt został tydzień. Mam silną motywację by się poprawić, ale na razie post typowy, nie świąteczny.
Chciałabym pokazać ostatnie dwie spódniczki, które uszyłam. Wyjątkowe, bo uszyte specjalnie dla tych małych i najmniejszych księżniczek.
Pierwsza- różowa pettitka. Dla dwulatki. Ma około 28 cm długości i na życzenie mamy, która nie przepada za świecącą satyną, wykończona została dzianiną.
I druga- czerwona dla dwumiesięcznego Maleństwa. Bardzo żałuję, że nie zrobiłam jej zdjęcia z Tośką na przykład, tak dla porównania, jaka jest malutka, bo ma jedyne 20 cm długości, ale jak sami widzicie, zdjęcia wyszły kiepskie, nawet bardzo- za co ogromnie przepraszam, ale jakoś czerwień mi nie leży. W fotografowaniu oczywiście.
Wiecie, że ja się dopiero w poniedziałek wzięłam za świąteczne porządki? Nawet dekoracji jeszcze nie mam- żadnych. A za oknem pada deszcz. Drażni mnie to. Mam nadzieję, że Was nie :)
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz