Ale może zacznę od tego, dlaczego moja kuchnia była taka jaka była. A była taka:
(Wybaczcie, nawet jej nie uprzątnęłam. Może to przez tą moją awersję do niej i przekonanie, że ani porządek, ani ładne dodatki nie polepszą jej wyglądu.)
Najtańsze marketowe meble. I do tego czerwone. I do tego niepraktyczne. Taki miałam kaprys ponad 5 lat temu, kiedy zdecydowałam się na ich kupno. A wyobraźcie sobie, że kupiłam je kiedy nie mieliśmy jeszcze mieszkania. Zabawne prawda? Byłam już w dziewiątym miesiącu ciąży i od ponad pół roku bezskutecznie szukaliśmy naszego wymarzonego M, by jak najszybciej wyprowadzić się z obskurnej kawalerki. Jak dobrze pamiętam, byłam odwiedzić szpital, w którym miałam rodzić, by dowiedzieć się co i jak. Na przeciwko znajdował się właśnie jeden z tych budowlanych marketów. Poszliśmy sobie pooglądać i ni stąd ni zowąd dokonaliśmy najbardziej niekontrolowanego zakupu jaki można było dokonać.
Nie będę też ukrywać, że musieliśmy liczyć każdy wydawany grosz, więc i całe wyposażenie kuchni jest jakie jest, a i po prostu kiedyś podobało mi się zupełnie coś innego.
Więc kiedy gust mój się zmienił, a nastąpiło to dość szybko po przeprowadzce, moja kuchnia stała się moją zmorą. I tak sobie żyłyśmy obok siebie, ja i moja kuchnia i chwilami już miałam ochotę by coś z nią zrobić, ale brakowało mi odwagi. Jej całkowity remont oczywiście nie wchodzi w grę i długo jeszcze nie będzie. Koszt to przecież byłby ogromny. Wymiana frontów? Sposób łatwy i szybki. Dalej jednak zbyt kosztowny. I tak mnie coś ciągle pchało do tego by te szafki po prostu przemalować. Ale czy to da radę? Czy to wytrzyma? Nie chciałam też wydawać pieniążków na te fajowskie (czyt. drogie) farby, które by pewnie podołały zadaniu, ale już naprawdę, naprawdę chciałam mieć białą kuchnię.
Decyzja zapadła jakieś dwa tygodnie przed świętami Wielkanocnymi. Przecież już tyle rzeczy i tyle różnych powierzchni malowałam zwykłą akrylową i wszystko do tej pory się trzyma. Dlaczego więc nie spróbować?
Więc co tam, raz się żyje. Malowania było sporo, każdą część pokryłam pięcioma warstwami. Naprawdę ciężko było zakryć tą czerwień. W trakcie okazało się, że gładkie, białe fronty są zbyt gładkie, więc ozdobiłam je, przyklejając drewniane listwy. Było więc też sporo cięcia i szlifowania. Zrobił się z tego troszkę dłuższy remoncik niż myślałam, ale przynajmniej na święta moja kuchnia wyglądała już tak:
Ta szara, wysunięta do przodu ściana, to tak naprawdę komin wentylacyjny czy coś. W każdym razie nie polepsza on ustawności kuchni i nic nie da się z nim zrobić, ani nic na nim powiesić, ani tym bardziej zburzyć. Trzeba było więc go wykorzystać jako element dekoracyjny. Na samym początku miała się na mi znaleźć fototapeta. Zrezygnowałam z tego pomysłu po przejrzeniu pięćdziesiątej strony ze zdjęciami na pierwszej lepszej stronie z fototapetami. Ciężko było się na coś zdecydować. Przez lata więc zdobiły go piękne bazgroły Tosi. Pozwalając jej na malowanie na tej ścianie, miałam pewność, że pozostawi w spokoju inne ściany, a mnie tam było już wszystko jedno.
Na szaro pomalowałam ją przed Bożym Narodzeniem. Bardzo spontaniczna, ale bardzo trafna decyzja.
Uchwyty przy szufladach, to przerobione i pomalowane stare uchwyty. Drewniane gałki zamówiłam na allegro za kilka złotych i też przemalowałam.
Trochę lepiej. Mam nadzieję, że też tak uważacie. Oczywiście to dopiero początek zmian, które będą niestety bardzo rozciągnięte w czasie, ale gorąco wierzę, że niewielkim kosztem uda mi się w końcu uzyskać upragniony efekt.
A kiedyś, kiedy wygram w totka, zrobię sobie kuchnię marzeń.
Pozdrawiam
Wow zmiana na plus, wyszło świetnie :) Całkiem inna kuchnia :)
OdpowiedzUsuńFANTASTYCZNA !Już wiem czemu takie przerwy w blogowaniu(wybaczam:)Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńDuuużo lepiej. Kuchnia wiele zyskała na zmianie koloru. Doceniam pracę jaką wykonałaś aby pokryć tę czerwień. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZmiany niewielkie, a efekt piorunujący! Jestem pewna, że teraz spędzasz więcej czasu w swojej pięknej kuchni ;-).
OdpowiedzUsuńRewelacja:) Od razu świeżej i spokojniej.Nie wiem co planujesz jeszcze ale teraz jest bardzo dobrze.Pozdrawiam.Ps.Krzesła,które nam przerobiłaś sprawują się super.Dodałam ich zdjęcia w sieci jeśli chcesz zobaczyć to zapraszam:)
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę. Widziałam zdjęcia. Boskie:)
UsuńNaprawdę widać ogromną różnicę, rewelacyjnie teraz wygląda! Jeszcze tylko przemalowałam tę półkę nad blatem tez na biało:-) A na tym kominie można przykleić folię tablicową;-)
OdpowiedzUsuń