A jednak pokusiłam się o zrobienie jeszcze kilku. Tym razem bez pomocy małych raczek, ale to dlatego, że sprawa pilna, bo festyn tuż tuż, praca była nocna i sposób wykonania też inny. Te bransoletki również są zrobione z dzianinowych pasków, dodałam jednak do nich kolorowe kordonki, które w olbrzymich ilościach zalegają mi w szafie i czekają na swoje pięć minut.
Co tu dużo pisać? Jak są zrobione, wszyscy chyba dobrze widzą. A robiło je się ekspresowo, bo tym razem pokusiłam się o wykorzystanie kleju na gorąco. Jakoś nie miałam siły i ochoty na zabawę igłą i nitką, tym bardziej, że chyba jakaś alergia mnie dopadła i po całym dniu moje załzawione oczy chcą po prostu odpocząć.
Oczywiście Tosia wystąpiła jako modelka, prezentując na swoich małych rączkach mamine twory.
Wszystkie bransoletki wylądowały w szklanym słoju z uśmiechniętą buzią i zostały już zaniesione do przedszkola.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz