Już nie pamiętam na ilu urodzinach byłyśmy w tym miesiącu. Toż to jest jakiś boom czerwcowo- urodzinowy. I już nawet nie pamiętam ile "darmowych" kaw wypiłam w towarzystwie mam i tatów przeróżnych. "Darmowych" dlatego, że przecież nie wypada przyjść na urodziny z pustymi rękami. Dopóki były to urodziny koleżanek i kolegów z przedszkola, których osobiście nie znam zbyt dobrze, wybór prezentu był w miarę prosty: kucyki, księżniczki, autka, bohaterowie komiksów. Kiedy jednak na urodziny zaprosiła nas wyjątkowa Tosi koleżanka, nazywana dobitnie "moja J.", prezent już nie mógł być masówką z marketu. Musiał być wyjątkowy i osobisty. A ponieważ "nasza J." uwielbia koty, pomysł na prezent przyszedł błyskawicznie.
Uszyłam więc koci komplet: dzianinową bluzeczko- tuniczkę oraz lnianą poszewkę na poduchę, obie w kocie mordki
Tosia zgodziła się go Wam zaprezentować.
Podusia jak najbardziej nadaję się do przytulania i wypoczywania.
Widać, że dziecię też jest zmęczone tymi upałami, ale podłoga przynajmniej przyjemnie chłodna.
Sto latek dla Naszej J.
Mam nadzieję, że prezent się spodoba.
Pozdrawiam.
Jak są zrobione kocie mordki?:) Cudooo:) Marzy sie mi taka pościel ale chyba nie miałabym cierpliwości ich odbijać...;)
OdpowiedzUsuńA to takie moje domowej roboty pieczątki są. A co do pościeli, to jeśli masz ochotę, to ja może mogłabym pomóc. Wystarczy, że napiszesz maila do mnie, a na pewno się dogadamy :)
UsuńSuper:) Jak tylko zmienimy Córci łóżko z niemowlęcego na "dorosłe" odezwę się:) Mam już dość różu;)
OdpowiedzUsuńWow rewelacyjne mordki!!! Fantastyczny komplet !!! Zastanawialam sie na takimi pieczatkami na tkaninie ale nurtuje mnie jak po praniu? I czym je dobijasz?
OdpowiedzUsuń