Zapraszam więc do obejrzenia zdjęć z tegoż oto wydarzenia. A jest co oglądać, bo i zdjęć jest sporo.
Oto widok całego stołu. Wiem, wiem. Brązowe krzesła trochę psują efekt, ale i tak cieszę się, że je mamy, że je zostawiliśmy, bo przynajmniej mamy gdzie gości sadzać. A może kiedyś, kiedyś doczekają się przemalowania :)
Na ścianie zawisła konstrukcja z moich najukochańszych papierowych rozet. Jakoś udało mi się je przymocować.
A oto dokończona, ozdobiona piątka. Dwie panienki, które obok niej stoją, znalazłam TUTAJ i TUTAJ. Wydrukowałam na grubszym papierze, wycięłam i posklejałam.
A tu widać masze ala' śnieżynki z poprzedniego posta. Na ich środki przykleiłam kółka, dokleiłam patyczki i wszystkie razem umieściłam w wazoniku ze szklanymi kamykami. Wszystko razem bardzo ładnie się prezentowało. Tak w ogóle, to jest to najładniejsze zdjęcie jakie udało mi się pstryknąć tego dnia. No cóż, zdjęcia robiłam w pośpiechu, na chwilę przed przyjściem gości, więc nie wszystkie dobrze wyszły.
Na ścianie nad komodą zawisła królewska girlanda z imieniem solenizantki.
A oto rozwiązanie zagadki, do czego były mi potrzebne kolorowe paski papieru w ilościach niezliczonych.
Szybkie, proste i bardzo efektowne. Ruch powietrza sprawia, że paski ciągle się obracają. Efekt świetny.
Udało mi się też uchwycić na zdjęciach przekąski, choć nie wszystkie niestety. Najbardziej efektowne różowo- niebieskie galaretki, które podałam w małych kieliszkach, wyciągnęłam z lodówki tuż przed przyjściem gości i nie zdążyłam zrobić im zdjęcia. Bo menu też było "lodowe". Biało- różowe pianki (nie znalazłam niestety niebieskich), kuleczki w białej czekoladzie, które świetnie wyglądały w metalowych foremkach do babeczek, no i nasze królewskie ciasteczka.
Był oczywiście i tort, który gdyby nie przytomność umysłu dziadka, nie zostałby uwieczniony.
W środku oczywiście był różowo- niebieski. Musicie mi uwierzyć na słowo, bo niestety niewiele widać z tej perspektywy.
Cóż mi jeszcze zostało do pokazania. No oczywiście moją solenizantkę w sukience, którą jej uszyłam specjalnie na tę okazję.
Sto lat córcia.
Ciekawe jaki motyw przewodni pojawi się w przyszłym roku. :)
Pozdrawiam
Cudnie! Normalnie az oczy blyszcza jak sie oglada Twoje zdjecia! Sama chcialabym miec takie urodzinki, a mam troche wiecej niz 5 lat :) I ciekawa jestem co Tosia na prezent :) Bo jak jej sie nie podobal to ja przygarne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i usciski dla Tosi!