I ja właśnie ostatnio wsiąknęłam w taki czasochłonny projekt. Związany był on oczywiście z urodzinami Tośki. A dokładniej, robiłam dla niej prezent. Udało mi się go już jednak skończyć i to na tydzień przed czasem. Jak dla mnie (robiącą wszystko na ostatni moment), to duży sukces. A ponieważ moje dziecię, nie ma jeszcze w zwyczaju czytać mojego bloga, pokażę Wam już teraz co dla niej przygotowałam.
Zanim jednak to zrobię, chciałam zapytać czy pamiętacie post o baletnicy (KLIK) i to co pisałam na samym końcu, czyli to jakie dwie kolejne lalki Tośka sobie zażyczyła?
Oto one:
Praca nad nimi była ciężka. Nie powiem, że nie. I tak jak myślałam, że to z Elsą będę miała większe problemy ze względu na krój sukienki czy na ten długi tren przyczepiony do gorsetu, to jednak Anna okazała się być bardziej wymagająca. Gorset obszywałam X godzin, nawet nie zliczę ile, a spódnicę szyłam 2 razy i to nie tylko szyłam, bo drugą postanowiłam uszyć, gdy ta pierwsza była już całkiem gotowa, czyli łącznie z haftem, nad którym też trochę czasu spędziłam. Przynajmniej sobie przypomniałam jak się haftuje.
Obie jednak wyglądają cudnie. Nieskromnie to stwierdzę, ale tak jest. A podczas robienia im zdjęć uśmiechałam się bez końca, mimo, że nie chciały współpracować, nie chciały prosto stać, albo w ogóle stać nie chciały :)
Teraz tylko czekam na reakcję Tosi.
Pozdrawiam
OMG! Jakie to jest piekne! Mam pytanie...szylas je z wlasnego projektu? Chcialabym uszyc takie dla moich dziewczyn, ale nigdy do tej pory nie szylam takiej lalki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję :) Szyłam je na wykroju lalek Tilda. Może troszkę przerobionym. W sieci można znaleźć pełno tych wykrojów, a także opisów jak taką lalkę uszyć. Reszta zależy już od naszej wyobraźni :)
UsuńPozdrawiam i czekam na rezultaty :)