18 września 2014

Baletnica

Mam w domu baletnicę. Chwaliłam się już?
Tośka, jak zresztą chyba każda mała dziewczynka, zawsze lubiła muzykę i taniec, ale od momentu gdy zobaczyła bajkę : Barbie i zaczarowane baletki, zapałała do baletu prawdziwą dziecięcą miłością. I do długiej listy dziecięcych marzeń, dołączyło kolejne: zostać baletnicą. Byłabym więc niedobrą mamą, gdybym nie zrobiła wszystkiego, by pomóc jej to marzenie spełnić. Chodzimy więc na balet. Towarzyszy nam nowa lala, również baletnica, uszyta przeze mnie.


Jak się okazało, znalezienie w naszej okolicy zajęć baletu dla dzieci, wcale nie było takie łatwe. Naprawdę zależało mi na tym, by to była rzeczywiście nauka tańca klasycznego, a nie tylko jego elementy wplecione w ogólnorozwojowe zabawy przy muzyce, jak oferowała większość szkół, w których na dodatek zajęcia prowadzili instruktorzy, którzy z baletem mieli niewiele wspólnego. Poza tym dojazd był ważny, bo ja niestety nie jestem zmotoryzowana. A szkoda, bo w ościennym naszym mieście Katowice jest szkoła baletowa. Udało mi się jednak znaleźć super zajęcia, które odbywają się w MDK-u, do którego mamy bezpośredni dojazd, które prowadzone są przez prawdziwą baletnicę z akompaniamentem na fortepianie.




Powiem szczerze, że jako mama troszkę się o Tośkę martwiłam. To były jej pierwsze w ogóle zajęcia dodatkowe na których była. Obce miejsce, obcy ludzie, obce dzieci i to takie wyrośnięte i też starsze od niej, bo to są zajęcia dla dzieciaczków od 5 do 9 roku życia, a Tośka jeszcze pięciu lat nie skończyła, do tego taka kruszynka z niej jest i jak wychodziłam z sali, to jej mina była nietęga. Myślałam, że nie da rady.
Bardzo się jednak myliłam. Po pół godzinie podczas krótkiej przerwy zobaczyłam Tośkę uśmiechnięta i szczęśliwą i już dopytywała, czy będziemy tu przychodzić. A kiedy udało mi się zerknąć na salę podczas ćwiczeń, zobaczyłam ją skupioną jak nigdy dotąd. Z wielką uwagą i zaangażowaniem wykonywała ćwiczenia i nie zważała uwagi na starsze i rozbrykane dziewczyny.



Widać, że jej bardzo zależy, więc mnie również zależy. Niech się spełniają dziecięce marzenia.


A lala? Na uszycie takowej, miałam chrapkę już od dawien dawna. Czemu więc nie uszyłam jej wcześniej? Teraz już wiem, bo to wcale nie jest łatwe, choć mogło by się wydawać inaczej. Ale te małe ubranka. Ja nie wiem, jak te dziewczyny szyją te niektóre kreacje. Podziwiam i zazdroszczę.
Natomiast Tośka zażyczyła sobie już dwie kolejne.
Czy ktoś zgadnie jakie? :)

Pozdrawiam

5 komentarzy:

  1. jest czadowa! Zazdroszczę Tosi ;) sama chciałabym taką!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dzyń, dzyń, dzyń... brawo dla szanownej Pani. Oto prawidłowa odpowiedź ;)

      Usuń
  3. Jaka piekna baletnica! Widac, ze robilas ja z miloscia. Fajnie, ze Tosia ma pasje :) Moja Alinka tez chce na balet. Musze poszukac gdzie moze chodzic na zajecia.
    Co do malych ubranek... teraz to sobie narobilam. Kazda rzecz jaka uszyje dla Lili musze uszyc w pomniejszeniu dla Rozety (jej lalki)... to dopiero... ale uczy pokory i cierpliwosci.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...