27 kwietnia 2014

Bzy, bzy, bzy ...

Piękne, fioletowe i pachnące.
Nie wiem jak długo się utrzymają, ale odkorowałam im gałązki, pomoczyłam w gorącej wodzie, a potem włożyłam do zimnej. Przeczytałam, że tak się robi. A jak oklapną, to wrzucę im aspirynę i zobaczymy czy pomoże.:)





Pozdrawiam.

P.S. Powyższe zdjęcia zostały wykonane w piątek koło południa, kiedy bzy trafiły do wazonu. Dziś wyglądają tak samo, czyli wykonane przeze mnie zabiegi chyba działają, skoro słyszałam, że bzy nawet po niecałym dniu potrafią przywiędnąć. Aspiryny jeszcze nie wrzucałam, ale trzeba pamiętać o dolewaniu wody, bo strasznie szybko ją wypijają. 

24 kwietnia 2014

Biała z napisem dla córy i mamy

W międzyczasie, gdy czekam na kolejną dostawę tiulu, który de facto dzisiaj przyszedł, postanowiłam uszyć kolejne bluzki dla siebie i Tosi, takie z przesłaniem.
No i wyszło szydło z worka. Krawcowa, to ze mnie żadna. Dekolty mi się pofalowały, rękawy w Tosiowej bluzce wyszły za ciasne (mimo, że w poprzedniej były dobre), to jeszcze "E" źle sobie odbiłam. No cóż, późno już wczoraj było, kiedy je robiłam :)

Za to tym razem dodałam w obu fajne zamki z tyłu, aby przez głowę lepiej się zakładały, bo ten materiał nie jest elastyczny, a poza tym podobają mi się jako element dekoracyjny.



 Tak, pieczątki to moje dzieło. Mam cały alfabet i nie zawaham się go użyć ponownie :)


 No i na koniec oczywiście Tosia.




Już niedługo, a stanie się współprowadzącą tego bloga.

Pozdrawiamy.

22 kwietnia 2014

Wielkanocne podarki

Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zmajstrowała dla najbliższych. A ponieważ zajączek już sobie pokicał dalej, mogę pokazać zrobione przeze mnie prezenty.
Na początek chmurkowe opowieści, czyli pastelowe chmurki - zawieszki.






Powstały też dwie gwiazdy. Biała i czarna. Nie są drewniane. Takich możliwości niestety nie mam. Zrobiłam je z grubej tektury modelarskiej. Skleiłam i pomalowałam.




Całuski Kochane
xoxo

Pozdrawiam.

19 kwietnia 2014

Świąteczne migawki

Już na spokojnie, już bez pośpiechu. Mała śpi i śni o króliczku. Mąż wybył, by świętować w męskim gronie:), a ja przeziębiona, ale szczęśliwa pragnę Wam życzyć Wesołego Alleluja.









A teraz biegnę chować prezenty.
Pozdrawiam.

17 kwietnia 2014

I love pettiskirt

No zakochałam się. Po prostu wpadłam po uszy. Te spódniczki są tak cudne i wdzięczne, że nie mogę się im oprzeć. Powstała więc kolejna.



Pierwszą pokazałam w poprzednim poście. Została uszyta według przepisu znalezionego w Internecie. Swoją drogą miałam bardzo duży problem, by znaleźć czytelny opis wykonania takiej spódniczki, po polsku oczywiście. Po angielsku, owszem, ale poliglotką nie jestem i bardziej bym się musiała domyślać wielu rzeczy, a tego nie lubię. Kiedy zabieram się za coś pierwszy raz i chcę się tego nauczyć, muszę mieć jasny i czytelny opis. Owszem, można znaleźć filmiki instruktażowe, przeważnie też po angielsku, ale nie przepadam za ich oglądaniem, bo trwają dla mnie za długo, taka niecierpliwa jestem. Udało mi się jednak rozwikłać wszystkie swoje wątpliwości i po wielu długich godzinach ręcznego marszczenia, a bardziej szycia na zakładkę, niekończących się pasków tiulu, powstała właśnie różowa pettiskirt z poprzedniego posta.
Nauczona zdobytym doświadczeniem, dokonałam bardzo prędkiego zakupu stopki marszczącej do swojej maszyny. To był strzał w dziesiątkę. Musiałam jeszcze tylko wykonać kilka obliczeń, przerobić według własnej wizji zastosowany wcześniej schemat i jak najszybciej uszyć kolejną spódnicę, która wyszła, moim skromnym zdaniem o wiele lepiej niż poprzednia, a to dlatego, że poprzednia składa się z dwóch warstw tiulu, a to po dodaniu tylko jednego metra więcej, ma już cztery warstwy, przez co jest bardziej puszysta.

Śpieszę więc, by ją Wam pokazać. Niestety modelka, w porównaniu do poprzedniej sesji nie chciała współpracować.
Tarzała się po podłodze, wygłupiała i kręciła, i taka właśnie jest na tych zdjęciach. Po prostu szczęśliwa. A mama tym bardziej, że mogła przyczynić się do tego szczęścia.








Pozdrawiam :)

13 kwietnia 2014

Dla córy i dla mamy

Posiadanie w domu małej damy, to prawdziwe wyzwanie. Córa chce naśladować mamę we wszystkim.
Mamo, a mogę mieć takie butki z obcasami jak Ty?
Mamo, a kupisz mi taki sam sweterek jak Twój?
Mamo, a zrobisz mi policzki Twoim pudrem? I rzęski. Mogę też rzęski?
A paznokietki mi pomalujesz?
Och, to cudowne doświadczenie być mamą. Dlatego też postanowiłam zrobić Małej przyjemność i uszyć dwie bluzki. Taką samą dla niej i dla mnie.


Przy okazji zrobiłyśmy sobie małą sesję zdjęciową.



Oczywiście w robi głównej wystąpiła Tosia. No nic nie poradzę, że lubię się pochwalić moją córą.





I moje ulubione zdjęcie.


Tiulowa spódniczka, również została uszyta przeze mnie. Tosia ją uwielbia, a w planach mam już kolejną i na pewno nie ostatnią.

Pozdrawiam

10 kwietnia 2014

Zabawa w modę

Ostatnimi czasy nic innego nie robię tylko szyję. A to poduszki, a to spódniczki dla Tosi, a niedawno poczyniłam dwie spódnice dla znajomej mojej. I powiem szczerze, że nie są to takie zwykłe spódnice.
A zaczęło się tak: podczas pewnego niedzielnego spotkania, rozmawiałyśmy o tiulowych spódniczkach dla dziewczynek. Znajoma wtedy wystrzeliła, że chciałaby mieć taką tiulówkę, ale taką sterczącą, rozkloszowaną jak baletnica. Od razu powiedziałam, że to żaden problem. Uszyjemy ją koła. Szybka decyzja. No to działamy. Znalazłam tiul na allegro. Sztywny tiul krawiecki. Pomyślałam, że jeśli spódnica ma być naprawdę rozkloszowana, to sztywny tiul będzie jak znalazł. Dla pewności poszłam jeszcze do mojego ulubionego sklepu z tkaninami, żeby taki sztywny tiul zobaczyć. Wszystko wyglądało świetnie, więc zamówiłam 4 metry czarnego, 4 metry seledynowego i 8 metrów różowego, tak na przyszłość, dla dziewczynek. Jakież było moje zdziwienie, kiedy otworzyłam karton i moim oczom ukazał się najsztywniejszy tiul jaki chyba produkują. Sztywny był jak drut. Okiełznać się go nie dało. Drapał, szarpał, zrzucał wszystko ze stołu. Nie poddałam się jednak i powstały te dwie wymarzone spódnice. Składają się z trzech warstw tiulu i podszewki też z takiego grubszego, sztywniejszego materiału.
8 metrów różowego leży w walizce. Na spódniczki dla dzieci się niestety nie nadaje.

No to zapraszam na pokaz mody:)
Czarna







I seledynowa, morska, błękitna ... jak kto woli:)







Zabawa była przednia. Zabawa w modę. A tak prawdę mówiąc, to ja się kompletnie na tej modzie nie znam, ale za to szyć uwielbiam i ciągnie mnie do szycia ciuchów, więc kto wie...

Pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...