Proszę Państwa, oto Panna Kicia.
Zrobiona na wzór tildowego kotka, ale muszę się pochwalić, że całkowicie samodzielnie. Jakimś cudem trochę bardziej pojęłam, jak to dokładnie jest z tymi oczkami i nawet schemaciki sobie poszczególnych elementów kotka zapisałam. Może powstaną kolejne. Choć nie wiem czemu, ale jedna noga wyszła mi krótsza i grubsza niż druga.
Kotka oczywiście swoje w szafie odleżała, czekając na dokończenie, bo oczywiście nie byłabym sobą, gdyby w międzyczasie nie działy się inne rzeczy, skutecznie odciągające mnie od robótek różnego rodzaju. A to jakaś infekcja, a to niekończący się katar i kaszel Tośki, a to pierwsze dni w przedszkolu, wstawanie pół godziny wcześniej niż zwykle, do którego kompletnie nie umiem się przyzwyczaić i wieczorem chodzę już nieprzytomna, mimo, że to jest tylko pół godziny. A na dokładkę mój mały przedszkolak zapowiedział, że rezygnuje z drzemek w ciągu dnia i mimo, że o 14.00 oczy jej się już same zamykają, ona spać nie pójdzie. Trzeba więc było przeorganizować cały dzień i mimo, że czas mi się teraz jakoś tak dłuży, to brakuje mi go na wiele rzeczy.
Ale dość tego marudzenia :) Niech jeszcze Kiciunia się na chwilę pokaże.
Fajna, nie? Taka koślawa trochę, ale Tosi się podoba, a to najważniejsze.
Dobrej nocki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz