Tym bardziej się cieszę, gdy znajduję na dnie szafy coś, co mogę jeszcze wykorzystać.
Tym razem na odstrzał poszły spódnice. Aż trzy. Powstały poszewki na poduszki. Aż cztery.
Kolorki wiosenne, pastelowe. Na takie ostatnio miałam ochotę.
Naprawdę się cieszę, kiedy mogę w taki sposób wykorzystać rzeczy już niepotrzebne. Zawsze to zaoszczędzone trochę grosza. Nie jest mi już tak żal wyrzucać ścinek, które mi zostają. Lubię się też pochwalić, że to czy tamto było kiedyś czymś innym. A i jest to też dla mnie wyzwanie i lekcja, by nie działać za szybko (taka wada), tylko wszystko sobie przemyśleć, bo materiału mam ograniczoną ilość. A nie raz już mało brakowało, bym ciachnęła nożycami nie tam gdzie trzeba i to byłby wtedy klops :)
P.S. I tak mi właśnie mija majówka. Pod znakiem szycia :)
Dobranoc.
czekam na nowości! ;)
OdpowiedzUsuń