Sylwestra niestety trochę przymusowo będziemy spędzać w trójkę w domu. Tosia jest świeżo po ospie, którą złapała w najbardziej gorącym przedświątecznym czasie.
Ale postanowiliśmy, że też będziemy się świetnie bawić, dlatego wczoraj podjęliśmy już pewne przygotowania. W ruch poszły nożyczki, klej, kolorowy papier i powstały maski.
Oczywiście maska królewny, bogato zdobiona kryształkami, pieczołowicie dobieranymi przez samą zainteresowaną zrobiła największą furorę.
Ja sobie też postanowiłam sprawić maskę, a co :)
Tak, zamocowałam ją na starych oprawkach z okularów, dzięki temu jest wygodna w noszeniu.
Teraz czekamy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz