Ten post miał się ukazać 1go grudnia, ale po chwilowej nieobecności spowodowanej przebojami zdrowotnymi, które wyrwały mnie z codziennego życia, kiedy już właśnie miałam zasiąść do komputera, dopadł mnie tak okropny ból głowy, że poległam- znowu :( Wczoraj natomiast zachorowałam na zupełny brak czasu i straszne wieczorne lenistwo, ale dziś już jestem. Dziecko śpi, mąż gdzieś sobie polazł, więc komputer jest mój.
Mogę w końcu nadrobić zaległości, dlatego ostrzegam, że post się dość długo zrobił, no i zdjęć w nim też sporo, ale z całego serca zapraszam do obejrzenia :)
Z okazji rozpoczęcia grudniowego odliczania dni do Wigilii, pojawiły się u mnie pierwsze świąteczne dekoracje.
Sprawiłam sobie oto takiego reniferka.
Zamieszkał on na półce w towarzystwie zdjęć z naszym skarbem, ikeowskich świeczników, które wieczorem przepięknie rozpraszają światło oraz domku adwentowego z czekoladkami dla nas i dla Małej, która już po trzech dniach doskonale pamięta, że jak tata wróci z pracy i zje obiad to nadchodzi czas na czekoladkę. Biegnie pod półkę, pokazuje paluszkiem i woła "am am". Co to będzie jak już będzie po świętach heh:)
Ramki te, też dopiero niedawno się u mnie pojawiły, bo trzeba było je poddać małemu liftingowi.
Kilka zdjęć samego domku też Wam pokażę, choć białe przedmioty fotografuje mi się fatalnie, to kilka zdjęć szczegółów wyszło nawet dobrze.
Jeszcze przed choróbką powstał trochę nieudany aniołek z masy solnej. Taki co to świeczkę trzyma. Jak się okazało, główkę ma trochę za bardzo przechyloną i włosy my się trochę przypaliły, ale ponieważ on również znalazł swoje miejsce, pokażę Wam go.
Tym, którzy dotarli do końca, życzę szalonego sobotniego wieczoru i spokojnej rodzinnej niedzieli :)
Śliczny domek!
OdpowiedzUsuń